Jared:
Nie zdążyłem jeszcze opuścić lotniska, a już rzuciła się na mnie grupka młodych ludzi. Standardowo prosili o autografy i wspólne zdjęcia.
- Kim jest twoja nowa dziewczyna? – zapytała jedna z osób.
- A to już nie wasza sprawa – powiedziałem, podpisując zużyty bilet.
- Powiedź tylko, czy to jakaś aktorka – zaczęła jedna, po czym odezwała się druga.
- Jak dla mnie, to to jest modelka.
Tylko się uśmiechnąłem.
- Dlaczego teraz nikt nie pyta mnie o płytę?
- Bo twoja dziewczyna jest ciekawszym tematem – odpowiedział ktoś z grupki fanów.
- Ale o niej się niczego ode mnie nie dowiecie – rzuciłem, składając już ostatni podpis i ruszyłem w stronę wyjścia.
Dwie godziny później zdjęcia z mojego pożegnania z Mary trafiły do Internetu, co wywołało jeszcze większą fale spamu na moim Twitterze niż zwykle. Część osób zarzucała mi, że jestem draniem, bo już tydzień po zerwaniu zaręczyn mam nową partnerkę; kilkadziesiąt osób zachwycało się urodą Mary, kilkaset pytało, kim ona jest, a reszta rzucała w jej stronę wyzwiska.
To naprawdę zabawne, kiedy jedenastoletnia dziewczynka pisze tekst w stylu: Jak ta wywłoka może dotykać mojego Jareda?!
Zastanawiałem się, kiedy ludzie wreszcie zrozumieją to, że fakt, iż jestem wokalistą ich ulubionego zespołu, nie czyni ze mnie ich własności.
Już miałem coś napisać, gdy do mojego domu wparował Shannon.
- Zwariowałem! – rzucił w moją stronę, a ja posłałem mu pytające spojrzenie. – Przejeżdżałem koło jubilera i kupiłem to – powiedział, wyciągając czerwone pudełeczko, w którym znajdował się srebrny pierścionek z brylantem.
- Wow, tylko mi nie mów, że…- zacząłem, lecz mi przerwał.
- Tak, zamierzam się oświadczyć Cassie.
- To dosyć poważna decyzja. Przemyślałeś to? – spytałem zaskoczony.
- Nie, po prostu spojrzałem na ten pierścionek i nagle mnie uderzyło.
- To możesz jej go dać, jako zwykły prezent. Po co od razu się zaręczać?
- Nie, Jared, ja chcę się z nią zaręczyć i tobie radzę zrobić to samo.
- Mam się oświadczyć twojej dziewczynie?!
- Swojej, baranie. Przecież ty i Mary jesteście dla siebie stworzeni, kochacie się, więc na co czekasz?
- Boję się – powiedziałem, patrząc na brata.
- Czego się boisz?
- Z własnego doświadczenia wiem, że w związkach wszystko zaczyna się psuć właśnie po zaręczynach.
- Człowieku, kochacie się mimo tak długiej rozłąki, więc wątpię, by cokolwiek było w stanie zepsuć to, co jest między wami.
- No, ale…
- Żadnych ale. Mary tylko czeka, aż przed nią uklękniesz i dasz jej pierścionek. Od razu widać, że chciałaby zostać panią Leto, no bo w końcu któż by nie chciał nazywać się tak samo jak ja? – powiedział w charakterystyczny dla siebie sposób
- I kiedy zamierzasz się jej oświadczyć? – wróciłem do jego związku z Cassie.
- Planuję jutro przygotować romantyczną kolację, no wiesz, dobre żarcie, czerwone wino, świece i te sprawy.
- Przecież ty nie umiesz gotować – wtrąciłem się.
- A od czego mamy naszego Tomusia?
- Nieładnie tak wykorzystywać kolegów – powiedziałem, klepiąc go po plecach. – A tak serio, to mam nadzieję, że tym razem wszystko pójdzie tak jak trzeba.
- Ja też. A ty przemyśl to, co ci powiedziałem. Dobra, jadę do Tomo. Jutro do ciebie zadzwonię, żeby zdać ci relację.
- Okey, tylko jakbyście wylądowali w łóżku, to pomiń szczegóły – powiedziałem, robiąc minę imitującą obrzydzenie.
- Spokojnie, pominę. Nie chcę, żebyś popadł w kompleksy – odpowiedział, obejmując mnie, po czym zniknął za drzwiami, a ja usłyszałem telefon.
- Tu Andrew Gordon, niestety nie mam dla pana dobrych wiadomości – usłyszałem po odebraniu.
- To znaczy?
- Jesteśmy zmuszeni zrezygnować ze współpracy z panem.
- Jak to? – zapytałem wyprowadzony z równowagi.
- Ostatnimi czasy pojawiło się zbyt dużo negatywnych plotek na pana temat, co nie będzie miało dobrego wpływu na film, zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę jego tematykę.
- Jasne – warknąłem i rozłączyłem się.
Jakby debile nie mogli zadzwonić wcześniej. Już pieprzyć te sto tysięcy, które miałem na tym zarobić, gdyby powiadomili mnie o tym chociażby wczoraj, mógłbym polecieć z Mary do Nowego Jorku, a tak muszę być bez niej przez tych siedem dni.
Na planie byłbym zajęty, więc nie miałbym czasu na tęsknotę, poza tym założę się, że te negatywne plotki to była zwykła ściema. Pewnie tak naprawdę dali tę rolę komuś z rodziny reżysera, albo producenta. Trudno się mówi i tak biorąc pod uwagę fakt, iż za dwa tygodnie zaczyna się proces przeciwko Suzie, musiałbym opuszczać plan. Niestety, będę musiał zeznawać, czego osobiście wolałem uniknąć. Chciałem, żeby wariatka trafiła to więzienia, ale nie miałem ochoty jej oglądać.
***
Równo o dziesiątej po raz kolejny zadzwonił telefon. Tym razem był to Victor.
- Słyszałem o tej całej akcji z Brown i pomyślałem, że może przydałoby ci się trochę rozrywki.
- No nie wiem.
- Przestań, stary, jest praktycznie cała ekipa, brakuje tylko ciebie. Nie bądź sztywniak. Musisz się wyluzować przed procesem.
- No dobra. Impreza u ciebie w domu czy w klubie?
- W domu. To czekamy – powiedział, po czym się rozłączył.
Zadzwoniłem po taksówkę i wyszedłem przed dom.
Na miejscu od razu było widać, że to impreza organizowana przez Vica. Alkohol, głośna muzyka, kolorowe światła i piękne panie.
W drzwiach gospodarz przywitał mnie przyjacielskim uściskiem i wprowadził do środka. Na stole, przy którym usiedliśmy, stało pełno butelek whiskey, jednak wolałem nic nie pić, bojąc się, że znów mógłbym zrobić coś głupiego, zwłaszcza, że było tu sporo chętnych ślicznotek.
- A ty co nie pijesz? – zapytał Colin.
- Ostatnio, jak się upiłem, obudziłem się obok obcej dziewczyny, która miała moje autografy w dosyć nietypowych miejscach. Tym razem wolałbym tego uniknąć.
- Znam ten ból. Poza tym widziałem twoją nową laskę i muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem. Kto to w ogóle jest?
- Mary. Nie znasz jej, bo nie siedzi w naszym biznesie.
- Ale mam nadzieję, że ją poznam. Właśnie, dlaczego jej nie zabrałeś? – zapytał, otwierając piwo.
- Poleciała dzisiaj do Nowego Jorku i wróci dopiero za tydzień.
- A, to dlatego jesteś taki przygaszony. Walnij sobie browarka. Nie upijesz się, a trochę rozluźnisz. – Wyciągnął w moją stronę butelkę. Wziąłem ją i upiłem z niej kilka łyków.
- No kogo ja tu widzę – usłyszałem za plecami kobiecy głos. Odwróciłem się i niemal wyplułem to, co miałem w ustach.
- Johanna?! A co ty tutaj robisz? – zapytałem zdziwiony jej obecnością.
- To samo, co ty, przyszłam na imprezę Victora. A co tak nagle pobladłeś? – zapytała, siadając obok mnie.
- Zdaje ci się – odpowiedziałem nieco speszony.
- Odniosłam wrażenie, jakobyś mnie unikał.
- Ja, ciebie? – rzuciłem, błądząc wzrokiem po podłodze.
- Od naszej wspólnej nocy ani raz się nie odezwałeś, a minęły już cztery miesiące – drążyła dalej.
- Byłem trochę zajęty – próbowałem się tłumaczyć.
- Tęskniłam za tobą – powiedziała, przybliżając się do mnie i przesuwając palec po mojej koszuli. – Nikt wcześniej nie doprowadził mnie do takiego stanu jak ty – wyszeptała, po czym jej język musnął moje ucho, a ja poczułem, jak robi mi się gorąco.
Nie mogłem sobie pozwolić na chwilę słabości, więc odsunąłem się od niej.
- Czyżby nie było ci ze mną dobrze?
- Nie o to chodzi – powiedziałem, przesuwając dłoń po głowie.
- A więc o co? – zapytała, rzucając mi prowokacyjne spojrzenie.
- No, to był tylko jeden raz – wydukałem, starając się nie patrzeć na jej dekolt.
- Z tego, co pamiętam, to trzy.
- Chodziło mi o to, że to była tylko jedna noc.
- Ale za to jaka – powiedziała, odgarniając włosy z ramion.
Szczerze mówiąc, pamiętałem ową noc jak przez mgłę. To było po koncercie w Londynie w jej mieszkaniu. Pamiętam, że chciałem się z nią przespać tylko ze względu na jej profesję. Tak, drodzy państwo, Johanna Crow była angielską gwiazdką porno. Jednak samego seksu nie pamiętałem, co oznaczało, że wcale nie była tak dobra, jak mi się wcześniej wydawało.
- Nie chciałbyś jej powtórzyć? – zapytała, kładąc dłoń w okolicach mojego krocza.
- Wybacz, ale mam dziewczynę, która w pełni mnie zaspakaja – powiedziałem, podnosząc jej rękę.
- Szkoda. Twoja strata – powiedziała, po czym wepchnęła mi język do ust. – Tak, żebyś wiedział, co tracisz.
Szybko wytarłem usta i napiłem się piwa. Była atrakcyjna, ale myśl o tym, gdzie mógł wcześniej być jej język, strasznie mnie zniesmaczyła.
- Okropnie nachalna laska – powiedział Colin, gdy tylko wrócił na swoje miejsce. – Pukałem ją, gdy pracowałem nad Daredevilem, potem codziennie do mnie wydzwaniała i przy każdej możliwej okazji próbowała dobrać mi się do rozporka. Pod względem natarczywości jest gorsza od Hilton.
- Stary, nawet mi o niej nie mów – rzuciłem, krzywiąc się na samo wspomnienie Paris Hilton. – Nie dość, że brzydka, to jeszcze kiepska w łóżku.
- Też nie czułem jakieś wielkiej satysfakcji, kiedy ją zaliczałem.
Wyszło tak, że podobnie jak na planie Aleksandra, wymienialiśmy się poglądami na temat umiejętności łóżkowych gwiazd i gwiazdeczek Hollywood, które przewinęły się przez nasze łóżka.
- Lindsay Lohan, ja daję jej dziewięć – ocenił naszą kolejną wspólną partnerkę Colin.
- Ja sześć.
- Tylko sześć? Przecież ta dziewczyna to wulkan.
- Bo widzisz, ty ją zaliczyłeś, gdy była już nieco przechodzona, ja ją miałem, kiedy dopiero zaczynała swoje erotyczne podboje. Można powiedzieć, że nie miała jeszcze wtedy mojego rozmiaru.
- A Britney?
- Nie wiem, nie spałem z nią – odpowiedziałem, przykładając butelkę do ust.
- O czym rozmawiacie? – zapytała Lauren, która właśnie dołączyła do naszego grona.
- Takie tam, męskie sprawy – powiedziałem, całując ją w policzek na powitanie.
- Ty lepiej pokaż zdjęcia swojego synka – rzuciła do Colina, po czym ten wyjął telefon i zaczął pokazywać fotografie. – Słodziutki jest. Patrz, Jared – powiedziała, podsuwając mi zdjęcia rocznego Henry’ego.
- Faktycznie słodki – powiedziałem i nagle poczułem niesamowity smutek. Znów przypomniałem sobie słowa doktora i naszła mnie myśl, że może nigdy nie będzie mi dane trzymać w ramionach swojego dziecka.
- Co ci jest? – zapytała.
- Nic. Zrobiłem się trochę zmęczony. Chyba już będę leciał.
- Co ty, stary, jest dopiero druga.
- Wybaczcie, ale nie mam już siły tu siedzieć – powiedziałem, wstając z miejsca i żegnając się z nimi.
Wyszedłem na zewnątrz i zacząłem błądzić po ulicach. Kiedy przechodziłem obok domu Marion, zauważyłem, że w jej pokoju jest zapalone światło. Czułem, że muszę się komuś wygadać, więc ruszyłem w stronę wejścia.
Marion:
Nie mogłam zasnąć, więc siedziałam na łóżku przy zapalonym świetle i przeglądałam stare zdjęcia przy muzyce. Około drugiej, usłyszałam pukanie do drzwi. Prawdę mówiąc, trochę się wystraszyłam, zwłaszcza, że byłam sama, ale postanowiłam zejść i sprawdzić, komu zebrało się na nocne wizyty. Ostrożnie uchyliłam drzwi i zobaczyłam Jareda.
- Zauważyłem światło, więc postanowiłem cię odwiedzić – powiedział, delikatnie się uśmiechając, a ja wpuściłam go do środka. – Nie przeszkadzam?
- Nie – odpowiedziałam z uśmiechem i zaprosiłam go na górę. – Napijesz się czegoś?
- Już piłem.
- Czuć – powiedziałam, wyczuwając od niego piwo.
- Byłem na imprezie u znajomego – powiedział, wyciągając z kieszeni cukierki miętowe. – Widzę, że wspominasz stare czasy.
- A tak jakoś mnie dzisiaj wzięło. – Usiadłam na jednym końcu łóżka, a on na drugim i wziął do ręki zdjęcie, które mama zrobiła mi, gdy miałam trzy latka.
- Słodka byłaś – rzucił, robiąc jedną z tych swoich zabawnych min.
- Jadłam dużo czekolady.
- No, widać po tych pulchniutkich nóżkach. Oczywiście na zdjęciu, bo teraz twoje nogi zdecydowanie nie są pulchne – powiedział, mierząc mnie wzrokiem.
No tak, zapomniałam, że miałam na sobie tylko koszulę, która ledwo co sięgała kolan.
- Tak z innej beczki, to ciekawi mnie, dlaczego zerwałaś z Georgem.
- Nie pasowaliśmy do siebie. Ten związek od początku nie miał sensu, poza tym rozczarował mnie jego pociąg do alkoholu, który okazał się zdecydowanie za duży.
- To dobrze, bo już się bałem, że to przeze mnie.
- Przez ciebie?
- Rozmawiałem z nim w wieczór, w który z nim zerwałaś i powiedział, że rzuciłaś go, bo nie przypominał ci mnie.
Cholera, to mnie były urządził!
Już miałam zacząć swoje chaotyczne tłumaczenie, gdy usłyszałam głos Jareda.
- Uwielbiam ten kawałek. Możesz podgłosić?
- Tak – powiedziałam i chwyciłam pilot od wieży leżący na poduszce i po całym pokoju rozniósł się głos wokalisty Goo Goo Dolls, zmieszany z cudownym wokalem Jareda.
- And I’d give up forever to touch you’cause I know that you feel me somehow...
Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w najpiękniejszą piosenkę na świecie, śpiewaną teraz przez najpiękniejszego mężczyznę na świecie, który posiada najpiękniejszy głos na świecie.
- And I don’t want the world to see me cause I don’t think that they’d understand When everything’s made to be broken I just want you to know who I am.
Nie wytrzymałam i uroniłam łzę. W tym momencie Jared przerwał i spojrzał na mnie.
- Coś się stało?
- Nie, po prostu... – Wzięłam głęboki oddech, by się opanować. – Masz taki piękny głos i ta piosenka, po prostu się wzruszyłam.
Jay spojrzał na mnie, wypychając dolną wargę i przytulił mnie do siebie.
- No patrzcie, jaka wrażliwa dziewczyna. – Mówiąc to, przesuwał dłoń po moich włosach, a ja czułam się, jakbym umarła i trafiła do nieba. – W sumie też się wzruszam przy tej piosence. Ogólnie się wzruszam przy muzyce – powiedział, po czym wypuścił mnie ze swoich ramion. Gdy tylko skończyła się piosenka, przyciszyłam wieżę.
- Czyżbyś był wrażliwy? – zapytałam go, próbując robić poważną minę.
- Tak troszeczkę. Tylko nikomu nie mów – powiedział, puszczając mi oczko. – Czasami, kiedy gram i śpiewam Alibi, ledwo co powstrzymuję łzy.
- Niepotrzebnie. Rozmiękczyłbyś niejedno serce płaczem na scenie.
- No coś ty. Wyszedłbym na mięczaka. – powiedział i po raz kolejny oblizał wargi. Zauważyłam, że robi to bardzo często. - A tak na poważnie, to naprawdę uważasz mnie za swój ideał?
I znów wprawił mnie w zakłopotanie. Czułam, że moje policzki robią się czerwone, a speszony wzrok zaczął wędrować po łóżku.
- Głupi jestem, nie powinienem zadawać takich pytań – powiedział, widząc moją reakcję.
- Nie jesteś głupi. Jesteś najmądrzejszym człowiekiem, jakiego w życiu spotkałam.
- No chyba jednak trochę przesadzasz.
- Nie przesadzam... – zaczęłam i nagle poczułam przypływ odwagi. – Nie dość, że jesteś mądry to jeszcze zdolny i …
- I jaki? – zapytał, by wyciągnąć ode mnie kolejny komplement. – Przystojny?
- Nie. Nie przystojny – odpowiedziałam.
- Właśnie podkopałaś moją pewność siebie – rzucił, udając obrażonego, a ja ciągnęłam dalej.
- Nie jesteś przystojny, jesteś piękny, jesteś cholernie, niesamowicie i nieziemsko piękny. Wiem, że nie powinnam ci mówić takich rzeczy ze względu na Mary, ale nie mogę tego dłużej w sobie dusić. Przez cały czas myślę o tamtej nocy. Wiem, że dla ciebie to nic nie znaczyło, ale dla mnie to było najcudowniejsze doświadczenie w moim życiu. – Nie wierzę, że to powiedziałam. Pewnie zaraz stąd wyjdzie i już nigdy więcej go nie zobaczę. Już miał poważne problemy przez zakochaną wariatkę.
Spojrzałam na niego, bojąc się jego reakcji. Czekałam na jakąś umoralniającą gadkę, jednak zamiast mówić, położył mi dłonie na twarzy i zbliżył się tak, że nasze wargi dzieliło jakieś pół milimetra.
Poczułam uderzenie gorąca, a potem jego usta dotknęły moich, wywołując u mnie dreszcz. W tym momencie zapomniałam o całym świecie i o Mary, teraz liczyliśmy się tylko my. Pocałunek stawał się coraz głębszy, a ja coraz bardziej traciłam nad sobą kontrolę. Marzyłam teraz o tym, żeby nasze ciała się złączyły.
Jego dłonie zawędrowały pod moją koszulę i zaczęły dotykać piersi. Przeszedł mnie kolejny dreszcz, a Jared powoli wysunął język z moich ust.
Zdjął ze mnie ubranie i położył na łóżku. Teraz jego narząd smaku poruszał się po górnej części mojego ciała. Po chwili zdjął ciuchy i wrócił do pieszczenia moich piersi. Przyjemności, jaką z tego czerpałam, nie można było porównać z niczym innym.
Palce Jareda zaczęły dotykać moich ust, a ja delikatnie muskałam je językiem. Do palców dołączyły usta i znów złączyliśmy się w pełnym namiętności i pożądania pocałunku.
Na swoim udzie czułam jego członka, co sprawiało, że jak najszybciej chciałam mieć go w sobie, jednak Jay miał nieco inne plany. Znów oderwał się od moich ust, przesuwając język po moim ciele, dochodząc do podbrzusza. Wtedy to zdjął majtki, które miałam na sobie i zanurzył głowę między moja uda.
Oddech mi przyspieszył, a całe ciało przechodziła niesamowita fala rozkoszy. Moje dłonie automatycznie dotykały jego włosów, błagając, aby nie przestawał. Nie przestawał. Nadal czułam ruchy jego ust. Dwie sekundy później głośno jęknęłam i podczas gdy ja łapałam oddech, on zaczął zdejmować swoją bieliznę. Odczekał chwilę i gdy czuł, że jestem gotowa na kolejną dawkę rozkoszy, wszedł we mnie.
Wykonał dwa wolne ruchy, a następnie kolejny silny, który był nieco bolesny i przyjemny jednocześnie. Spojrzał mi w oczy. Jego źrenice były szerokie. Teraz już utrzymywał stałe tempo.
Prawa ręka bawiła się moją piersią, a lewa podpierała się o łóżko. Poczułam tę dzikość, której nie ujawnił za pierwszym razem, a o której mówiły mi Alice i Mary.
Ostatnie pchnięcie i dosłownie wrzeszczałam z rozkoszy, ledwo co łapiąc oddech.
Położył się obok mnie ciężko, oddychając.
Kiedy oboje byliśmy już w miarę normalnym stanie, usłyszałam:
- Właśnie zdradziłem swoją dziewczynę z jej przyjaciółką, czerpiąc z tego niesamowitą przyjemność. Jestem pierdolonym skurwysynem.
- Facet mojej przyjaciółki właśnie doprowadził mnie do najlepszego orgazmu w moim życiu. Jestem pieprzoną dziwką.
Leżeliśmy tak i patrzyliśmy w sufit. Żadne z nas nie odezwało się już ani słowem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz