czwartek, 19 listopada 2020

021. Chcę, byś wykrzyczała me imię

 Marion:

    Po pierwszym wspólnym wypadzie do kina, ja i George oficjalnie zostaliśmy parą. Randka była udana, jednak bardziej niż na swoim towarzyszu, skupiałam się na Jaredzie, który na wielkim ekranie wyglądał niesamowicie pociągająco. 
    Tak, na randce, która miała mi pomóc zapomnieć o Jayu, oglądałam film Mr. Nobody. To już chyba ociera się o obsesję. 
    Przez praktycznie cały seans George próbował zwrócić na siebie moją uwagę, jednak Leto na ślubnym kobiercu wydał mi się dużo ciekawszy.
    Kiedy film się skończył, poszliśmy na pizzę, a następnie do mnie. Było widać, że Cobb liczył na coś więcej, jednak nie miałam ochoty iść z nim do łóżka, bo cały czas myślałam o tym, co powiedział mi Jared. 
    Któregoś dnia musimy umówić się na wspólną kąpiel w basenie. 
    Od tamtej pory minęły już dwa tygodnie i ani razu się nie odezwał. Tydzień temu skończyłam praktyki, więc nie miałam okazji do kontaktu z nim. Dzisiaj wypisują Mary, więc przez najbliższy czas też nie mam co liczyć na spotkanie. 
    Myśl, że pewnie teraz jest z nią w łóżku, sprawiała, że ogarniał mnie ogromny smutek. Wiedziałam, co to znaczy kochać się z młodszym Leto, więc niesamowicie zazdrościłam tego Mary. 
    - Co jest, słonko?- zapytał Harry, siadając obok mnie na kanapie.
    - A nic, tak sobie rozmyślam - odpowiedziałam, posyłając mu uśmiech. 
    - Ten nowy facet Alice to jest jakiś nienasycony. Wczoraj zabawiali się przez całą noc i nawet nie dali się wyspać.
    - Co, zazdrościsz im?
    - Nie, po prostu uważam, że czasami trzeba też pomyśleć o tych, którzy muszą rano wstać.
    - Przecież ty nie wstajesz rano.
    - Chodziło mi o ciebie.
    - Mi to naprawdę nie przeszkadza, niech robią, co chcą i ile chcą. Ja nic nie słyszałam, więc jest okey. 
    - To dobrze, bo wiesz bałem się, że mogłoby ci być przykro.
    - Mi, przykro? A niby to z jakiego powodu? - spytałam zaskoczona wywodem Harry'ego.
    - No wiesz, ten twój zabiera się do tego jak pies do jeża, a ostatni raz spałaś wtedy z Jaredem.
    - Ty się tak nie martw o moje życie seksualne. Ja nie jestem takim napaleńcem jak ty i nie muszę tego robić co drugi dzień. Poza tym, to dobrze świadczy o George'u. 
    - No niby tak, ale ja na jego miejscu bym nie wytrzymał.
    - Odnoszę wrażenie, że ostatnio wszystko w tym domu kręci się wokół seksu. Może tak porozmawialibyśmy o czymś innym?
    - Na przykład o czym?
    - No nie wiem, może o twoich planach na wieczór - zaproponowałam.
    - No dzisiaj zamierzam zaliczyć...
    - Dobra, nie kończ, widzę, że jednak nie da się teraz z wami rozmawiać o niczym innym. 
    - Miałem na myśli kluby. Widać, kto tu ma brudne myśli - powiedział, roztrzepując mi włosy, których porządne wyszczotkowanie zajęło mi ponad dwadzieścia minut. - Dobra, spadam, bo już na mnie czekają. Wrócę rano.
    - Okey, miłej zabawy - powiedziałam i podeszłam do lustra, żeby naprawić zniszczoną fryzurę.  
    - Marion - usłyszałam głos Alice - my jedziemy do kuzyna Danna, nie czekaj na nas. 
    Powoli zaczynałam odnosić wrażenie, jakoby Danny u nas zamieszkał. Nie żeby mi to przeszkadzało, ale uważam, że Al zasługuje na kogoś dużo lepszego. 
Mam nadzieję, że gdy tylko minie im faza zauroczenia, znajdzie sobie porządniejszego faceta. 





***



    Około ósmej usłyszałam głośne pukanie.
    - Wiem, że nie byliśmy umówieni, ale musiałem cię zobaczyć - powiedział George, gdy tylko otworzyłam drzwi. 
    - Nie szkodzi, wejdź - powiedziałam i wpuściłam go do środka. 
    - Mam nadzieję, że w niczym ci nie przeszkodziłem.
    - Nie. Oglądałam jakiś nudny film - odpowiedziałam, wyłączając telewizor. - Masz może na coś ochotę? Coś do picia, do jedzenia?
    - Mam, na ciebie - powiedział i posadził mnie na swoich kolanach. 
    Od razu przypomniał mi się ten szybki ruch Jareda, co w pewnym stopniu nakręciło mnie do dalszego działania. 
    - Chodźmy do mojego pokoju - powiedziałam i złapałam go za rękę. 
    Kiedy leżeliśmy na łóżku, miałam wrażenie, że znów leżę w tamtym hotelowym pokoju. 
    Boże, jestem okropna, kocham się ze swoim chłopakiem, a myślę o Leto! 
    Ale czy to moja wina, że on tak na mnie działa? 
    Gdy zbliżaliśmy się do apogeum, byłam pewna, że za chwilę usłyszę to seksownie wyszeptane: chcę, byś wykrzyczała moje imię, ale nic takiego się nie stało.
    Cholera, Marion, ogarnij się jesteś w łóżku z Georgem, a nie z Jaredem! 
    - Jesteś pię... - zaczął George, ale mu przerwałam. 
    - Proszę cię, tylko nie mów, że jestem piękna. 
    Tak, właśnie to powiedział Jared tuż przed podaniem mi swoje koszuli.
    - Ale tak jest.
    - Ale nie musisz mi tego mówić - powiedziałam, odwracając się na drugi bok.
    - Skoro nie chcesz, to nie powiem. -  Mój partner pocałował mnie w ramie, a ja poczułam, jak po policzku spływa mi łza. 
    Dlaczego nawet w takich momentach nie mogę przestać o nim myśleć? Czy kiedykolwiek się od niego uwolnię? Co on w sobie ma, że aż tak na mnie działa? Dlaczego gdy tylko zamknę oczy, widzę te dwa błękity? Jak długo jeszcze tak wytrzymam? 
    Rano obudził mnie zapach tostów, które George przyniósł mi do łóżka.
    - Nie chciałem cię budzić, więc sam zająłem się śniadaniem. Macie dużo jedzenia, jak na trzy osoby.
    - Harry to straszny łakomczuch - powiedziałam, odgryzając kawałek spieczonego chleba. 
    - Zaraz zagotuje się woda. Co wolisz, kawę czy herbatę? - zapytał.
    - Zdecydowanie kawę - odpowiedziałam, uśmiechając się. 
    To była kolejna rzecz, która różniła go od Jareda - nie zniknął po wspólnie spędzonej nocy. Może i nie działał na mnie tak jak Leto, ale było widać, że jestem dla niego kimś ważnym, dlatego też postanowiłam dać mu szansę. Może z czasem pokocham go tak bardzo, jak kocham Jaya...





Mary:

    Gdy tylko Jared przeniósł mnie przez próg, stanęłam na środku salonu i zaczęłam się rozglądać.
    - No nie powiem, ładnie się urządziłeś, ale zdecydowanie brakuje tu kobiecej ręki.
    - Przecież wczoraj przez cały dzień sprzątałem.
    - Nie chodzi mi o to. Cały wystrój jest typowo męski. Brak tu kolorów i dekoracji.
    - No tak, zapominałem, że dla ciebie wszystko musi być kolorowe - powiedział, uśmiechając się.
    - Podobają mi się te napisy i rysunki na ścianach. Twój pomysł?
    - Mój i chłopaków z zespołu. Nagrywaliśmy tu swoją ostatnią płytę i motywowaliśmy się tymi ozdobami.
    - Świetna sprawa, ale dziwi mnie, że nie namalowałeś tu żadnego portretu.
    - Nie miałem godnej modelki - powiedział, obejmując mnie w tali.
    - Na pewno miałeś, bo nie wierzę, że nie kręciły się tu żadne atrakcyjne kobiety.
    - Kręciły się, ale żadna nie zasługiwała na miejsce na mojej ścianie. Takie zaszczyty są tylko dla wybranych. - Mówiąc to, pocałował mnie w szyję, a następnie w usta. 
    Uwielbiałam, kiedy to robił, jako jedyny doprowadzał mnie do szaleństwa zwykłymi pocałunkami. 
    Nasze języki właśnie rozpoczęły małe zapasy, gdy zadzwonił jego telefon. 
    - Przepraszam, ale muszę odebrać. - Podszedł do stolika, a ja w tym czasie zaczęłam oglądać biały stół bilardowy, który stał na końcu pokoju. Usiadłam na nim i zaczęłam podrzucać bilę. - Dobra, to widzimy się za pół godziny - powiedział Jared i stanął na przeciwko mnie, opierając ręce o stół. - Znajomy chce, żebyśmy zagrali w jego klubie - zaczął mówić, mimo że wcale nie chciałam, żeby mi się tłumaczył. 
    - Czyli mamy pół godziny? - spytałam.
    - Piętnaście minut, bo drugie piętnaście muszę mieć na dojazd.
    - Chyba jeszcze nigdy nie robiliśmy tego na stole bilardowym - powiedziałam, zsuwając białe stringi spod spódniczki.
    - Robiliśmy, na imprezie u Tony'ego w dziewięćdziesiątym pierwszym.
    - Ale byłam wtedy pijana i nic nie pamiętam, więc się nie liczy. 
    Jared zdjął koszulkę, ja zajęłam się rozpinaniem jego paska. Mieliśmy tylko kwadrans, więc od razu przeszliśmy do rzeczy. Tym razem nie było tak jak wtedy w ośrodku. Teraz jego ruchy były szybkie i mocne, i dopiero teraz odczuwało się ten ogromny rozmiar, ale mi to zupełnie nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, nigdy nie lubiłam zbytniej delikatności w łóżku. Jared ze swoimi upodobaniami do niegrzecznego seksu był dla mnie idealnym partnerem. Zawsze powtarzałam, że w dzień jestem jego dziewczyną, a w nocy dziwką. 
    Przez te lata, kiedy miał styczność z fankami, które bez oporów mu się oddawały, zrobił się nieco agresywniejszy podczas seksu, co na pewno nie było przyjemne dla dziewcząt bez doświadczenia, ale mi odpowiadało, chociaż nie byłam zbyt zadowolona, gdy jego dłoń dosyć mocno zacisnęła się wokół mojej szyi. 
    - Bo pomyślę, że chcesz mnie zabić - powiedziałam, gdy zapinał już spodnie. 
    - Nie zrobiłem ci krzywdy? - zapytał z niezwykle uroczą i autentyczną troską w głosie i zaczął oglądać moją szyję, na której widniał czerwony ślad. 
    - Nie, ale wolałbym, żebyś następnym razem tego nie robił. Źle mi się to kojarzy. - Znów przypomniała mi się dłoń ojca na moim gardle, która trzymała mnie kilka centymetrów nad podłogą. 
    - Przepraszam cię, kochanie - powiedział, całując moją szyję w miejscu, w którym jego dłoń zostawiła swój ślad. Teraz znów był najdelikatniejszym facetem na świecie. - To takie skrzywienie zawodowe. - Jego usta dotknęły moich, po czym podszedł do szafki, na której leżały kluczyki. - Wrócę za około dwie godziny. Kupić ci coś przy okazji?
    - Możesz kupić jakąś szynkę, bo pewnie, jak na wegetarianina przystało, nie masz w lodówce mięsa.
    - Nie ma sprawy. Coś jeszcze?
    - Ze cztery Red Bulle, bo ostatnio cierpię na bezsenność i coś musi mnie trzymać przy życiu.
    - Okey - powiedział i wyszedł. Ja korzystając z jego nieobecności, postanowiłam dokładnie rozejrzeć się po domu, który od dziś mogę nazywać swoim. 
    Najpierw zajrzałam do kuchni i tak jak się tego spodziewałam, szafki i lodówka były zawalone zieleniną i owocami. Wzięłam do ręki karton, na którym widniał napis mleko sojowe i wzięłam łyk. Zawartość moich ust po sekundzie znalazła się na podłodze.
    - Cholera, jak on może to pić?! - zapytałam samą siebie i zabrałam się za wycieranie kafelek.     Kiedy skończyłam, zajrzałam do kolejnego pomieszczenia, które okazało się być łazienką. Ogromne wrażenie zrobiła na mnie sporych rozmiarów wanna, w okół której rozstawione były świeczki zapachowe. Jak na czyścioszka przystało, Jay posiadał również prysznic, który jednak wymagał drobnego czyszczenia. Zajmę się tym jutro z samego rana. 
    Zostawiłam łazienkę i poszłam do sypialni. Duże łóżko, spora szafa, pod oknem biurko i największa kolekcja płyt, jaką w życiu widziałam. Przynajmniej będę miała, co robić, kiedy Jared pojedzie w trasę. 
    W rogu zauważyłam gitarę i już miałam ją wziąć, gdy usłyszałam dzwonek. Wyszłam z pokoju i otworzyłam drzwi.
    - Hej, jest może Jared? - odezwała się na oko dwudziestoletnia dziewczyna.
    - Wyszedł jakiś czas temu.
    - A kiedy wróci? - spytała nieznajoma.
    - Mówił, że za jakieś dwie godziny.
    - Tak w ogóle to jestem Suzie, sąsiadka Jareda.
    - Mary, miło mi - odpowiedziałam, podając dłoń nowo poznanej sąsiadce. - Może wejdziesz i na niego poczekasz?
    - Nie chcę sprawiać kłopotu - odparła.
    - To żaden kłopot, wchodź.
    - A ty, kim jesteś dla Jaya? - zapytała mnie, gdy podawałam jej szklankę z colą.
    - Nie wiem, czy powinnam mówić.
    - Jared i ja przyjaźnimy się odkąd się tu wprowadził i nie mamy przed sobą tajemnic - odpowiedziała, posyłając mi uśmiech, który upewnił mnie w tym, że jest szczera.
    - Jestem jego dziewczyną.
    - Nie wiedziałam, że się z kimś spotyka. Długo jesteście razem?
    - Trzy tygodnie. To znaczy kilkanaście lat temu byliśmy parą przez trzy lata, ale nasze drogi się rozeszły, a teraz znów się spotkaliśmy i postanowiliśmy odnowić to, co nas łączyło.
    - W takim razie gratuluję - powiedziała, po czym zerknęła na zegarek. - Ja już się będę zbierać.
    - Nie zaczekasz na Jareda?
    - Nie, przyjdę jutro.
    - Przekażę mu, że byłaś - powiedziałam, kiedy obie wstałyśmy z kanapy.
    - Nie trzeba, sama do niego później zadzwonię - padło w odpowiedzi.
    - Okey, w takim razie do zobaczenia.
    - Do zobaczenia - odpowiedziała Suzie i zniknęła za drzwiami.  





Suzie:

    Będąc w Mediolanie, miałam bardzo dużo czasu na różne przemyślenia i zastanawiałam się, dlaczego Jared po raz kolejny odmówił mi wspólnej nocy. Przecież widziałam, że tego chciał, przecież już położył mnie na stole, więc czemu po chwili wyrzucił mnie ze swojego domu? Ciężko mi zrozumieć tego człowieka, ale wiem, że w końcu nadejdzie taki dzień, kiedy to sam do mnie przyjdzie i będzie błagał, żebym mu się oddała, a wtedy ja sprawię, że będzie się czuł jak nigdy wcześniej. 
    Cieszyła mnie jedna rzecz, dwa dni przed wyjazdem widziałam, jak ta mała blondyna wychodziła zapłakana z jego domu, co oznaczało tylko jedno: zerwał z nią.  Miałam już wolne pole. Pierwszą szansę zmarnowałam, ale za pewne tylko dlatego, że poszłam do niego w ten sam dzień, kiedy rozstał się z tą zdzirą. Dziś spróbuję po raz kolejny i tym razem na pewno skończy się to u niego w łóżku. 
    Siedziałam przy oknie i i wypatrywałam jego samochodu. Kiedy przejeżdżał obok mojego domu, wybiegłam z pokoju i poprawiłam makijaż, po czym poszłam w stronę jego posesji.  Nieco się zdziwiłam, gdy zobaczyłam, że nie jest sam, a jeszcze większe zdziwienie ogarnęło mnie, gdy wziął swoją towarzyszkę w ramiona. 
    Prawdę powiedziawszy, nie miałam pojęcia, kim ona jest, wiedziałam tylko, że to na pewno nie ta, która tu wcześniej przyłaziła. Tamta była niska, a ta była może ze dwa centymetry niższa od Jareda. 
    Koniecznie musiałam dowiedzieć się, kto to jest, więc wróciłam na swoje podwórko po samochód siostry i stanęłam nim w takiej odległości, by spokojnie móc obserwować jego dom i nie zostać zauważoną.
    Okazja na poznanie wroga nadarzyła się po czterdziestu minutach, wtedy to Leto wsiadł do samochodu i gdzieś pojechał. Odczekałam około dziesięciu minut i podeszłam do jego drzwi. Kiedy się otworzyły, mogłam się przyjrzeć tej jego nowej laluni. 
    Jak zwykle była to blondynka, wysoka i chuda. Byłam na dziewięćdziesiąt dziewięć procent pewna, że jest modelką. Patrząc na jej twarz, wywnioskowałam, że ma około trzydziestu pięciu lat i bardzo dużo pali, bo cerę miała fatalną.  
    Kiedy skończyłam ją lustrować, zapytałam, czy zastałam Jareda, mimo, iż dobrze wiedziałam, że go nie ma.  Powiedziała mi, że wyszedł, a ja postanowiłam nawiązać rozmowę. Gdy zaproponowała mi wejście, odmówiłam, zgodziłam się dopiero za drugim razem, żeby nie wyjść na nachalną. 
    Podała mi picie, a ja starałam się wyciągnąć z niej, jak najwięcej na temat jej relacji z Jaredem. Na początku nie chciała nic mówić, ale zachęciłam ją swoim najserdeczniejszym uśmiechem. Dowiedziałam się, że byli parą bardzo dawno temu, a teraz znów postanowili spróbować. 
    Cholera, teraz będzie ciężko. Zapewne bardzo dobrze się znają i wieź między nimi jest głęboka, ale nie ma związków, których nie da się rozbić, a ja już dokładnie wiedziałam, co zrobić, żeby piękna Mary rzuciła Jareda.
    Pożegnałam się z nią, wsiadłam do samochodu i zawróciłam w stronę domu. Weszłam i czekałam, aż tata wróci z pracy.
    Kiedy tylko usłyszałam, jak otwierają się drzwi, zmusiłam się do płaczu. Był to dosyć głośny płacz, bo chodziło o to, żeby usłyszał go mój tata. 
    Udało się, wpadł do mojego pokoju, pytając, co się stało. Nic nie odpowiedziałam, tylko wtuliłam się ramiona i zaczęłam "płakać" jeszcze głośniej. 
    - Kochanie, błagam cię, powiedz, co się stało.
    - Chciałabym, ale... - W tym momencie załamałam głos. 
    - Ktoś ci coś zrobił? 
    No, bystra z niego bestyjka! Przytaknęłam.
    - Kto i co? Proszę, mi możesz powiedzieć - powiedział przerażony. Jeszcze chwilka i tatuś mi tu padnie na zawał. Postanowiłam, więc rozpocząć swoje wstrząsające wyznanie.
    - Myślałam, że jak wyjedziemy do Włoch, to o wszystkim zapomnę, że tam będę mogła skupić swoje myśli na czymś innym, ale... - Znów przerwałam, by wprowadzić nieco dramatyzmu do całej tej scenki.
    - Proszę cię, mów. -Tatuś coraz mocniej ściskał moje ramiona i cały drżał.
    - Dzień przed wyjazdem, poszłam się pożegnać z Jaredem, naszym sąsiadem, tym muzykiem.
    - Tak, wiem o kogo chodzi.
    - Było nieco późno, więc otworzył mi, będąc w samych bokserkach. Zaprosił mnie do środka i zaczęliśmy rozmawiać, i w pewnym momencie... - Tu znów przerwałam, by wylać z siebie kolejny potok łez i wziąć głęboki oddech. - On złapał mnie za szyję i pchnął na stół. Nie wiedziałam, co mam robić, byłam w szoku, a on był dużo silniejszy ode mnie. Zdjął mi spodnie i powiedział, że zerżnie mnie tak, że przez tydzień nie będę mogła siadać.
    Tata był blady jak ściana, a ją ciągnęłam dalej. 
    - Zdjął bokserki i wepchnął mi tego swojego... - Tu znów pauza na łzy. - Nawet nie wiesz, jak ogromny ból wtedy czułam. Zaczęłam krzyczeć, a wtedy on zakrył mi usta dłonią. Kiedy tylko zobaczył, że płaczę, przyspieszył. Wiedział, że sprawia mi okropny ból i to go wyraźnie nakręcało, bo stawał się brutalniejszy. Kiedy skończył, nałożył bieliznę, chwycił mnie za ramie i wypchnął za drzwi. 
    No i w końcu na coś przydały się lekcje aktorstwa. 
    - Pieprzony bydlak, zabiję go! 
    - Proszę cię, nie.
    - Pójdę tam do niego i go zabiję!
    - I tak go nie ma.
    - Dorwę go, jak tylko wróci! Dlaczego mi nic nie powiedziałaś?
    - Wstydziłam się - powiedziałam i wtuliłam się w niego.
    - Pożałuje tego skurwysyn! 
    Udało się. Tatuś uwierzył w moją historyjkę, no cóż, Leto, sam się o to prosiłeś...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz